Bajka

W pięknej mazowieckiej okolicy, wśród pól, przy lesie wiódł sobie ciche i spokojne  życie, łysy facet z pięcioma krzyżykami na karku. Czas sobie płynął,  bez większych stresów mijał dzień za dniem, dopóki nie spotkał rogatego osobnika z ogonem, który namówił go do hodowli gołębi. Facet nie miał oparcia w swojej piękniejszej połowie, bo ona jak biblijna Ewa także uległa pokusie, była to pokusa „gołębiarskia”. Rozpoczęła się hodowla, radość wielka, ale spokojne życie TRAFIŁ SZLAG.

 

W skrócie. Z pierwszej pary pawików jeden zdechł. No to kupuję na allegro jeszcze dwie pary. Po jednym z nich zostały pióra. Kupuję bije bakijskie, po dwóch tygodniach wypuszczam, dwa znikają. Następny dzień, RADOŚĆ, jeden wraca. Dokupuję nowe, latają cudnie, atak jastrzębia, czterech nie ma, rogaty się cieszy. Nowe zakupy, loty cieszą oko, ale ten z ogonem czeka cierpliwie i w końcu jego wysłannik drapol atakuje; jednego porwał, kilka znikło, część wraca, hodowcę aż telepie. WYNIK z bijami 8 (zostało) do 9 (przepadło) dla rogatego. Hodowca o tym nie wie, ale ten z ogonem cieszy się podwójnie bo zostawił dwie samice (jedna zachoruje) i TYLKO 6 samców. HAREM (odwrotnie).

 

 

Rogaty znajduje pomocników, członków KGA, informują "bije  są fajne, ale ROLLERY to dopiero gołębie". Siła złego na jednego, pokusa zbyt silna, tym bardziej, że druga połowa nie pomaga, wręcz przeciwnie, kusi skutecznie, dokupujemy jeszcze parę pawików (rogaty zgodnie z panującą modą tworzy „parę inaczej”-dwa Biedronie), dwie pary loczków, perukarze, ufffff.

 

Nie ma spokojnego życia, trzeba „na wczoraj” budować gołębnik i wolierę. Listonosz dowozi znad Odry (od Mirka) dwie pary rolków przecudnej urody, ogoniasty zaciera ręce i otwiera haczyki przy klapie gołębnika, albo robi to ogłupiały hodowca. Rolki wypuszczam z klatkiw gołębniku, buch w siatkę, klapa się otworzyła i POOOOFRUNĘŁY, słychać tylko chichot rogatego.

Były rolki, nie ma rolków.

 

Król Krak pokonał smoka, to może ptaki z tego pięknego grodu pokonają licho. Są 6 sztuk (od Perrosa),  piękne. Ciiiiiiiiicho, ten z ogonem chyba usnął, na zszarpane nerwy znad Bałtyku i ujścia Odry (od Zbitera) dociera nowa dostawa 7 „rolków-nerwosolków”. Licho na razie za siatką-wolierą (na zewnątrz), życie już nie jest spokojne, trzeba coś dla zdrowotności. Kropelki „na zdrowie” pomagają, ale przyjaciółka wątroba trochę stawia opór, trzeba coś łagodniejszego. W okolicach Cigacic są winnice, rubinowy napój też dobry na nerwy, ale rogaty czuwa i w jego imieniu (chyba) Mirek zamiast rubinowych kropel „na spokojność” dosyła 6 fikających utrapień. Meczu nie rozpoczynamy, 19 zawodników siedzi w szatni-gołębniku. 

 

Pomocnicy  rogatego członkowie KGA  odgwizdują początek meczu, zawodnicy ruszają w niebiosa, część posuwa naprzód jak „Pershingi”, część nurkuje jak „Sztuksy”, widok lepszy niż na pokazach lotniczych w Radomiu, oby się tak samo nie skończyło. WYKRAKAŁEM, trzy najlepiej fikające, pochodzące z krainy winnic nie wróciły. Rogaty się cieszy. Krople dla ‘"zdrowotności” trochę uspokajają nerwy.

Wstaje śliczny poranek, przepiękny, bo na gołębniku siedzą i dobijają się do środka dwa rolki, można ruszyć spokojnie do pracy, żeby zarobić na ziarenka. Powrót do domu, a tu NIESPODZIANKA, wrócił trzeci. Można zaczynać mecz rewanżowy. KADRA W KOMPLECIE. 

 

 

Początek meczu odgwizdany. Reprezentacja ruszyła, zanim na dobre rozpoczął się mecz, na boisko wtargnął cichym lotem kibol-drapol, na szczęście na boisku było tylko trzech zawodników, krakowski i dwa ze Szczecina , poszły w górę, sędzia walnął kamieniem w blaszany garaż (wgięcie straszy do dziś), nie pomogło, kibol lata. Sędzia pędzi do domu po fajerwerki, wraca boisko puste.

HOLA jest kibol na drzewie. Odpalam, kibol nie lubi głośnego dopingu, odlatuje.

Czarny ze Szczecina wrócił, jasny z Krakowa krążył w pobliżu, trzeciego nie widać. A MOGŁEM SPOKOJNIE ŻYĆ, CO MNIE POKUSIŁO.

 

 Szanowny Kolego, Koleżanko jeśli zabłądziłeś w te rejony z myślą, żeby zacząć hodowlę gołębi to pamiętaj OSTRZEGAŁEM. Jeśli rozpoczniesz hodowlę lub co gorsze rozpocząłeś to KUP sobie "nerwosolek procentowy".

 

Dalsza część opowieści (głównie obrazkowej) dla tych którzy mimo ostrzeżenia nadal zamierzają hodować gołębie. 

Historia mojej hodowli będzie nudna dla "laików gołębiarskich" i dla doświadczonych hodowców, pierwsi nie docenią opisanych przeżyć hodowlanych (mam ich gdzieś), drudzy (bardzo ich cenię) mieli tych doznań wielokrotnie więcej i dużo ciekawszych niż moje.

 

 

OSTRZEŻENIA ciąg dalszy

Jeśli tu zaglądasz to mam przeczucie graniczące z pewnością,  że zlekceważyłeś moje ostrzeżenia i połknąłeś bakcyla gołębiarskiego w najbardziej"toksycznej" mutacji akrobatycznej. Ostatni raz napiszę co Cię czeka, jeszcze nie jest za późno, zajmij się szachami, warcabami, pospaceruj z kijkami. Uwierz mi, na koszule wydasz trzy razy więcej pieniędzy niż dotychczas, bo kołnierzyki na karku z powodu zadzierania głowy i patrzenia w niebo będą się przecierać w zastraszającym tempie. cdn